Już na początku zdziwiła mnie wielkość kartonu, w które jest opakowane Jumbo. Pozostałe modele przyczepek Qeridoo przyjeżdżają do nas w znacznie większych opakowaniach. Rozwiązanie tej zagadki przyszło po chwili, gdy okazało się, że będę miał sporo elementów do samodzielnego montażu. Jumbo to po prostu taka IKEA wśród przyczepek, a mniejsze gabaryty (bez żadnych wystających elementów) zapewniają niższą cenę i wygodę transportu. Cóż pozostało zrobić? Trzeba przygotować zestaw kluczy, aby przykręcić do korpusu nie tylko „płetwy rekina” i regulowaną rączkę, jak w pozostałych modelach Qeridoo, ale też oś wraz z amortyzacją.
Gdy już przyczepka stała dumnie na środku salonu rzuciła mi się w oczy pierwsza szczególna cecha Jumbo. Kabina przyczepki, a tym samym jej środek ciężkości, jest kilka centymetrów wyżej niż w pozostałych wózkach rowerowych. Podczas późniejszej jazdy nie zauważyłem, aby miało to przełożenie na mniejszą stabilność, bo szerokość przyczepki to 75 cm, więc prawie tyle co klasyczna dwójka. Ale też nie jeździłem po stromych, nierównych ścieżkach. Ciekawe jak Jumbo przeszłoby test w trudniejszym terenie. Wyżej umieszczona kabina ma za to jedną wielką zaletę. Dziecko jest mniej narażone na zamoknięcie od spodu, więc nie jest już konieczna folia, ani przeciwdeszczowy materiał od spodu, producent zatem zrezygnował z tego rodzaju ochrony.
Gdy przyjrzymy się jeszcze bliżej Qeridoo Jumbo widać inspiracje dobrymi rozwiązaniami z przyczepek Thule Chariot. Po pierwsze - częściowo odpinana boczna szybka, pod którą kryje się moskitiera. Zapewnia to dodatkowy przewiew w gorące dni. Dziwne jedynie, że w przeciwieństwie do Chariota Cougara, umieszczono ją tylko z jednej strony. Może w dwójce będą odpinane szybki z obu stron?
Po drugie amortyzacja. Najbardziej niezawodne i wytrzymałe amortyzatory piórowe do tej pory były znakiem rozpoznawczym Chariota. Teraz Qeridoo żegnając się w tym modelu z dotychczasowym zawieszeniem opartym na sprężynie, wkracza na terytorium szwedzkiego producenta z konstrukcją podobnie działającą, lecz nieco inaczej zaprojektowaną. Być może uwarunkowania związane z patentem spowodowały, że regulacja zawieszenia znajduje się pod piórami, a nie nad nimi, co niestety utrudnia zmianę pozycji przy założonym kole. Zaskakujące jest również to, że na podziałce ułatwiającej ustawienie amortyzacji w jednoosobowym Jumbo, umieszczono jedno i dwoje dzieci. Te niedogodności nie zmieniają jednak faktu, że gołym okiem widać pracę amortyzatorów – kabina przyczepki na nierównościach lekko się kołysze, a jedynie koła zbierają silne wstrząsy.
Po trzecie nowy system składania jest bardzo zbliżony do tego z Thule Coaster – dwie odciągane gałki na sprężynach, blokujące stelaż przyczepki, ale zabezpieczone dodatkowo motylkiem. Nieco kłopotliwe w tym rozwiązaniu jest jednoczesne odciągnięcie gałek i popchnięcie lub przyciągnięcie do siebie poziomej belki konstrukcji przyczepki. Belka rozporowa utrudnia też efektywne wykorzystanie bagażnika, bo biegnie przez jego środek, dzieląc obszerną przestrzeń na dwie części.
Po czwarte hamulec w rączce, zupełnie nie związany z joggerem. Do tej pory podobne rozwiązanie zastosowano w Thule Chariot CX, choć podobieństwo obu przyczepek na tym się kończy. W przypadku Jumbo jest to hamulec postojowy, a w CX to system szybkiego hamowania podczas jazdy na rolkach. Nowe umiejscowienie hamulca w Jumbo ułatwiło znacznie dostęp do niego. Na plus można też policzyć modyfikację sposobu montażu rączki do przyczepki na prostszy i bardziej intuicyjny.
Część rzeczy pozostawiono nie zmienionych w stosunku do pozostałych modeli Qeridoo. Na przykład Jumbo powiela problematyczne rozwiązanie umiejscowienia dyszla, które uniemożliwia błyskawiczną zmianę trybu przyczepki rowerowej na wózek spacerowy. Kłopot stanowi położenie dyszla, który nieużywany chowa się pod podwozie pojazdu. W celu transformacji przyczepki w wózek spacerowy, trzeba jej przód podnieść, co z pewnością obudzi pasażera. By do tego nie dopuścić, pozostaje odczepić całkowicie dyszel od przyczepki i schować go do bagażnika bądź prowadzić przyczepkę z kółkiem wózkowym oraz dyszlem, ale nie będzie to optymalne rozwiązanie dla użytkownika. Takie rozwiązanie jednak nie pasuje do przyczepki aspirującej do wyższej półki cenowej. Producent nie zmienił też mocowania kółka wózkowego i joggera, które nadal jest kompatybilny z pozostałymi modelami, ale łatwo może się zaklinować, gdy dostaną się tam drobinki piasku.
Qeridoo w swym najnowszym modelu korzysta również z własnych, sprawdzonych i bardzo cenionych przez klientów rozwiązań. Widoczna jest dbałość producenta o wygodę dziecka, które siedzi w bardzo przestronnym wnętrzu (to prawie 50 cm, czyli niemalże tyle miejsca, co przeznaczono na przykład w Burley Bee dla dwójki dzieci). Miękkie wyściełane siedzisko, regulowany zagłówek podtrzymujący głowę dziecka podczas snu oraz wyściełane miękką pianką pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa to rozwiązania, których nie powstydziliby się producenci droższych przyczepek. Także będąca w standardzie zdejmowana osłonka przeciwsłoneczna na przednim panelu przyczepki, szyby z filtrem UV, otwory wentylacyjne z tyłu pojazdu oraz zapinana na suwak osłona przeciwdeszczowa to rozwiązania stosowane w przyczepkach z najwyższej półki. Koła jak w innych modelach Qeridoo zaopatrzono w pokrowce, zapobiegające pobrudzeniu się siedziska, gdy przyczepka jest złożona, a koła w środku.
Z tego krótkiego opisu wynika, że Jumbo jest kolejnym stadium rozwoju od prostych przyczepek, jakie Qeridoo oferowało jeszcze trzy, cztery lata temu, do wyrafinowanych konstrukcji, czerpiące inspirację od Thule Chariota. Przewiduję, że po drobnych ulepszeniach będzie to model mający szansę na długie królowanie na polskich ścieżkach rowerowych, o ile oczywiście jego cena nie wzrośnie do 2000 zł.